piątek, 16 września 2011

Dzień 7 Chiang Mai - leniuchowanie

Dziś totalne lenistwo, pochodziliśmy po mieście, bazarach, targach i barach. Odpoczywamy.

Mieliśmy też totalną wyżerkę sushi. znależliśmy miejsce, gdzie płaci się 290 bahtów i ma się godzinę i 15 minut na jedzenie wszystkiego co na stołach, czyli przeróżnego sushi, smażone jakieś owoce morza oraz na ruchomej taśmie jechały inne owoce morza oraz mięsiwa a przy każdym stoliku było wgłębienie gdzie wrzała woda, rosołek lub tajski ostry rosołek i te mięsiwka można było sobie samemu ugotować w czym się chciało. Poza tym w cenie były napoje. Babalu wymięka. :-) Niestety nie ma zdjęć bo nie wzięliśmy gdziś na miasto aparatu.


Zdeptaliśmy dziś całe miasto wzdłuż i wszerz więc pod koniec dnia wybrałyśmy się na masaż stóp rybkami. Rybki te - takie malutkie żywią się matrwym naskórkiem, najkrótsza sesja trwa 15 min. Paweł nie miał ochoty na takie eksperymenty ale ja chciałam spróbować... moje wrażenia? hmm. początek średnio miły, bałam się, że mnie ugryzie któraś, potem można przywyknąć a po 5 minutach jest przyjemnie. Koszt 99 bahtów 20 minut, bez targowania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz